– Oni ci psują życie tym głupim gadaniem – oświadczył.
Znowu pokiwałem głową.
– Nie powinieneś się nimi przejmować – dodał.
Jasne. Kiedyś próbowałem powiedzieć mamie i poradziła mi to samo. Ale to nie takie łatwe. Kiedy dwóch pewnych siebie chłopaków chodzi za tobą i opowiada takie niefajne rzeczy. To naprawdę nie jest proste.
– Przydałby ci się kryształ ochronny – powiedział nagle Li.
Spojrzałem na niego z zainteresowaniem.
– A co to takiego?
Wtedy Li opowiedział mi o tajemnej broni małych elfów. Podobno są takie kryształy, które chronią swoich posiadaczy. Nie pozwalają zatrutym słowom wniknąć do środka.
Rozwód to nie tylko sprawa dorosłych, ale też dziecka, którego życie zostaje wywrócone do góry nogami. Niestety rodzice pochłonięci swoimi uczuciami często zapominają o tym, że dzieci widzą, wiedzą, słyszą więcej, niż się dorosłym zdaje. Nawet zaś jeśli to rozumieją, to nie zawsze dbają o to, by być przy dziecku i prowadzić je przez nową sytuację. Jedna rozmowa i zapewnienie, że wszystko będzie dobrze, nie rozwiązuje problemu. Potrzeba czegoś więcej. O wiele więcej.
Dziecko pozostaje samo ze swoimi emocjami. Nie rozumie ich, ale stara się znaleźć przyczyny sytuacji, w której się znalazło. Szuka ich najbliżej, czyli w sobie. Obwinia się i zaczyna wierzyć w to, że jest w stanie naprawić związek rodziców poprzez zmianę swojego zachowania. Zmianę siebie. To szczyt równi pochyłej, która prowadzi dziecko w bardzo niebezpieczne rejony.
Bez dwóch zdań takie dziecko potrzebuje pomocy. Każde dziecko, które przeżywa rozstanie rodziców powinno być objęte specjalistyczną opieką i mieć wsparcie od osób z zewnątrz – terapeuty, pedagoga, nauczyciela. Jednakże nie zdejmuje to z rodziców odpowiedzialności. Ich zadaniem jest obserwowanie dziecka, wyjaśnianie, rozmowy, okazywanie miłości, opowiadanie o swoich odczuciach i pokazywanie dziecku, że nie zostaje samo z problemem.
Nie jest to łatwa sytuacja. Jeśli samemu walczy się z końcem miłości, trudnym i nerwowym rozstaniem, to zapewne brakuje energii, by zadbać o emocje dziecka. Pomóc może indywidualna terapia rodzica, ale wsparcia do rozmów z dzieckiem można szukać także gdzie indziej. Skoro to blog o książkach, to nie będzie dla Was zaskoczeniem, że tam Was właśnie odsyłam.
Bajkoterapia wykorzystywana jest przez terapeutów w pracy z małymi pacjentami. Jej elementy mogą jednak stosować także rodzice, by wspierać swoje pociechy w trudnych chwilach. I dzisiaj mam dla Was właśnie książkę, która nieco ułatwi dziecku przejście przez trudny okres w życiu i poradzenie sobie z natłokiem uczuć z tym związanych.
Rodzice Pawła się rozwodzą. Od pewnego czasu ich mieszkanie wypełniają krzyki i kłótnie, więc chłopiec jest przygnębiony i zdezorientowany. Już na początku książki dowiadujemy się, ile trudnych myśli kłębi się w głowie głównego bohatera. Lęk, niezrozumienie i namnażające się pytania sprawiają, że Paweł jest nieszczęśliwy, samotny i chciałby być kimś innym. Chciałby czuć się inaczej i zrozumieć przyczyny tego stanu.
Jest zagubiony. Czuje się niechciany, odrzucony i szuka winy w sobie. Brakuje mu odpowiedzi na dręczące pytania, zamartwia się, walczy z upokorzeniem i docinkami kolegów, jest rozkojarzony, więc gorzej mu idzie z nauką – to naprawdę bardzo dużo jak na ośmiolatka.
Lecz pewnego dnia w jego życiu pojawia się elf – Mały Li. Paweł zyskuje przyjaciela, którego niestety nie ma wśród szkolnych kolegów. Mały Li przynosi chłopcu radość, nadzieję i świetną zabawę. Odciąga myśli Pawła i sprawia, że chłopiec częściej się uśmiecha. Nie rozwiązuje jednak za niego problemów. Sam zresztą boryka się ze swoimi.



Pawłowi wydaje się, że życie elfa jest idealne, dlatego jest bardzo zdziwiony, gdy Li wyznaje mu, że chciałby zostać człowiekiem. Okazuje się, że elfy muszą być cały czas uśmiechnięte i nawet wtedy, gdy czują smutek, nie mogą go okazywać na zewnątrz. Ukrywanie swoich uczuć jest dla nich męczące i wyniszczające. Mały Li zazdrości Pawłowi możliwości okazywania prawdziwych emocji, a także tego, że chłopiec ma rodziców. Elfy rodzą się w kwiatach i są samotne, a tylko w wyjątkowych sytuacjach mogą zdobyć rodziców.
Dzięki Małemu Li Paweł zaczyna dostrzegać, że jego życie ma też jasne punkty. Paweł i Li wzajemnie sobie pomagają, lecz nie dzieje się to tak zupełnie wprost. Paweł angażuje się w pomoc Małemu Li. Stara się spełnić jego marzenia o zostaniu człowiekiem i posiadaniu rodziców. Wszystkiego jego działania dążą do tego, by uszczęśliwić małego przyjaciela, więc Paweł nawet nie zauważa, że w międzyczasie przeżywa wewnętrzną przemianę. Wydarzenia, które związane są z niesieniem pomocy elfowi, wpływają także na życia chłopca. Zmieniają jego postrzeganie i podejście do spraw, które w ostatnim czasie zaprzątały jego głowę, martwiły lub przerażały.
Na jego drodze pojawia się też bohater, który odegra kluczową rolę w zrealizowaniu planu. Święty Mikołaj to tajemnicza postać i tak do końca nie wiemy, czy jest on magiczny, czy nie. Paweł ma różne przemyślenia na ten temat, a okoliczności, w których spotka, a następnie zaprzyjaźnia się z mężczyzną powodują, że sam do końca nie ma pewności, co sądzić o Mikołaju. Wie jednak, że to dobry, uczciwy człowiek, chętny do pomocy i doceniający talent Pawła.



To co Paweł przeżywa w domu rzutuje na wszystkie inne jego działania. Jego rozkojarzenie przeszkadza mu w skupieniu się na lekcjach, zrozumieniu tematów poruszanych w szkole oraz pamiętaniu o odrabianiu prac domowych. Niepewność, nieśmiałość i brak zrozumienia sytuacji rzutują na jego kontakty z rówieśnikami. Sprawiają, że Paweł staje się łatwą ofiarą, a docinki i komentarze rówieśników dodatkowo pogłębiają jego poczucie winy. Błędne koło się zamyka i Paweł jest w coraz gorszym stanie psychicznym.
Autorka bardzo szczegółowo przedstawiła emocje głównego bohatera. Nie poprzestała na krótkich stwierdzeniach, lecz przekazała myśli Pawła i tory jakimi one podążają. Dorosły czytelnik może być naprawdę bardzo zdziwiony, gdy zobaczy, jak dziecko odbiera i analizuje sytuacje, w których się znajduje. Dzieci potrzegają świat zupełnie inaczej niż dorośli, dlatego też często rodzice nie rozumieją zachowania swoich dzieci. Ta książka jest więc nie tylko formą terapii dla dziecka, ale także przewodnikiem dla rodzica, który chciałby być wsparciem dla swojej pociechy.
„Mały Li” to niezwykła kombinacja poważnych problemów, prawdziwych uczuć i trudnych sytuacji z baśniową atmosferą, niewytłumaczalnymi zdarzeniami i galerią wyjątkowych postaci. Czytelnik odnosi wrażenie, że czyta bajkę, zmyśloną historię pełną magii, ale tak naprawdę jest to tylko delikatna zasłona, która skrywa za sobą okno na świat emocji dziecka znajdującego się na życiowym zakręcie.
Karolina Święcicka, „Mały Li”, ilustracje Jay Święcicka, selfpublishing (Amazon), Warszawa 2023.