Wielki Zły Wilk i 14 małych wilczków

– Dzieci, pójdziecie do pracy z tatą. Będziecie grzeczne, prawda?
– Jak najbardziej, tato. Naprawdę! Obiecujemy! – zawołały futrzaste stworzonka.
– Jak najbaldziej! Naplawde! – dodała mała Loulette.
I ruszyli.

Urlop macierzyński to hasło, które jest zarzewiem wielu sporów. Każda matka zrozumie, w czym problem. Każdy ojciec… no właśnie. Czy każdy ojciec rozumie? Na pewno ten, które zdecyduje się na urlop tacierzyński. Ale także ten, który po prostu zajmuje się swoimi dziećmi, tak samo jak ich mama. Wszyscy oni wiedzą, że urlop rodzicielski powinien zmienić nazwę. A wątpliwości wszystkich niezorientowanych w temacie rozwiane zostają po jednym dniu spędzonym z dzieckiem.

Tata Wilka jest bardzo groźnym zwierzęciem. Ma do wykonania swoją pracę… trzy świnki czekają na schwytanie i pożarcie. Wielki Zły Wilk ma odpowiedzialne i trudne zadanie, ale jak je dobrze zrealizować, gdy koło nóg plącze się czternaścioro jego dzieci? Zwykle to mama się nimi zajmuje, ale nadchodzi dzień, w którym to właśnie on musi przejąć opiekę i spróbować połączyć obowiązki zawodowe z doglądaniem potomstwa. Szybko się okazuje, jak wyczerpujące jest to zadanie.

Postawiony przed faktem Wilk zabiera wilczątka do pracy, ale dzieci nie ułatwiają mu wykonania planu. Po odwiedzeniu domku ze słomy oraz domku z drewna Wilk jest tak wykończony, że na chwilę zasypia. Tymczasem małej Loulette zachciewa się siusiu, więc idzie po pomoc do trzech świnek…

Jak może się skończyć taka historia? Czy trzy świnki, które od zawsze drżą o swoje życia, a na widok wilka ich serca niemal zamierają, wykorzystają sytuacje i zemszczą się na odwiecznym wrogu?

Przewrotna historia, w której zarówno dzieci, jak i dorośli znajdą coś dla siebie. Małemu czytelnikowi na pewno spodobają się niesforne wilczątka, ich pomysły i kombinacje, a rodzic ze zrozumieniem będzie się przyglądał reakcjom taty. Opowieść o trzech świnkach jest tylko podwaliną do tej przygody, ale to bardzo ciekawy zabieg. Sprawia, że dziecko odnajduje znane sobie elementy, ale jest zaskoczone tym, że wydarzenia toczą się inaczej. Może dopowiadać historię według jej pierwotnego zapisu i porównywać zmiany, które pojawiają się w książce.

Na rynku wydawniczym nieśmiało pojawiają się pozycje dla dzieci, które ukazują trudy rodzicielstwa, wysiłki w łączeniu pracy zawodowej z opieką nad dziećmi i ta książka właśnie do nich należy. Jest ukłonem dla rodziców z dużym przymrużeniem oka.

Warto też zaznaczyć, że w kluczowym momencie, pomimo ogromnego zmęczenia, tata staje na wysokości zadania. Gdy tylko podejrzewa, że jego dziecku być może dzieje się krzywda, natychmiast gromadzi w sobie wszystkie siły i jest gotów do obrony swojej pociechy. Ta scena wspaniale podkreśla to, ile rodzice są w stanie zrobić dla swoich dzieci. Że zawsze znajdą w sobie energię, by walczyć o ich bezpieczeństwo niezależnie od sytuacji.

Piękne, kolorowe ilustracje przykuwają uwagę dzieci. Fantastycznie obserwuje się wilczątka, które są w nieustannym ruchu. Każde z nich inne, każde z głową pełną pomysłów. Doskonale też widać codzienność każdego dziecka i rodzica: a to głośne komentarze w najmniej oczekiwanych momentach, a to bójka rodzeństwa i rozbite kolano, a to „jestem głodny” i „jestem zmęczona”. Tata wilk nie ma lekko, a my jako rodzice natychmiast z nim sympatyzujemy.

Przyjemna, ciepła historia, z której dowiecie się, że nie taki wilk straszny oraz że przekonania warto czasem odłożyć na bok. Warto także obserwować dzieci i uczyć się od nich otwartości na drugiego człowieka.

Christine Naumann-Villemin, „Wielki Zły Wilk i 14 małych wilczków”, ilustracje David B. Draper, Wydawnictwo esteri, Wrocław 2020.

Dodaj komentarz