Na afrykańskiej sawannie wstaje nowy dzień.
Ale Żyrafa ociąga się z przeczytaniem odpowiedzi.
A przecież tak jej wyglądał, tak na nią czekał!
I wczoraj wieczorem życzył sobie tylko, żeby wreszcie było rano.
– Jeszcze nie – mamrocze pod nosem. – Jeszcze trochę, jeszcze troszeczkę.
Nuda to nie jest czas stracony. To chwile, w których głowa się oczyszcza, by zrobić miejsce nowym pomysłom. Otwierają się nowe możliwości, układają ciekawe plany, myśli się przegrupowują i porządkują. Do tak przewietrzonej przestrzeni wlatują fantazje, pragnienia, marzenia i wreszcie mają szansę, by rozwinąć skrzydła. Wtedy właśnie znajdujemy rozwiązania, wybieramy ścieżki do eksplorowania, dowiadujemy się, czego nie próbowaliśmy, a czasem uświadamiamy, czego nam brakuje.
Pan Żyrafa ma wszystko, co jest potrzebne do życia. Zdaje się, że nie brak mu niczego, ale jednak, gdy siedzi pod swoją akacją, zajada liście i spogląda na zachodzące słońce, czuje jakaś nieokreśloną pustkę. Jego myśli płyną wolno i podążają ku horyzontowi, gdzie zatrzymują się na dłuższą chwilę, bo Pan Żyrafa nie ma pojęcia, co jest dalej.
Uświadomienie sobie tej niewiedzy sprawia, że w sercu Panu Żyrafy zapala się iskra. Jedna myśl pociąga za sobą drugą i po chwili w głowie jest już cały plan. Skoro Pelikan właśnie został listonoszem, to nie pozostaje nic innego, jak napisać list. Do pierwszego zwierzęcia, które Pelikan spotka na swojej drodze.




Dni oczekiwania ciągnąć się w nieskończoność. Emocje sięgające zenitu. Kiedy Pelikan wraca z odpowiedzią, w życiu Pana Żyrafy w końcu pojawia się ekscytacja. Bierze więc list i… czeka. Odkłada tę chwilę w czasie. Chce, by trwała jak najdłużej, by zbyt szybko się nie skończyła. Nadzieja i radość go przepełniają, bo czuje, że to początek wielkiej przyjaźni.
Tego, kto mieszka za horyzontem, co ma do powiedzenia Panu Żyrafie i czy bohaterowie kiedyś się spotkają, dowiecie się sami. Zapewniam Was jednak, że na każdej stronie tej książki znajdziecie tylko pozytywne emocje. Otwartość na nowe znajomości, na drugą osobę (czy też zwierzę), na przeżycia. Ciekawość świata, marzenie o przyjaźni i bliskości. Wiele różnych emocji, a wszystkie drzemią w mieszkańcach każdego zakątka świata. Nieważne skąd jesteśmy, jak wyglądamy, nasze serca mają te same potrzeby.
„Z pozdrowieniami, Żyrafa” to historia pełna ciepła, zabawnych sytuacji i dialogów, interesujących postaci. Świetnie sprawdzi się do wieczornego czytania, bo jest spokojna i radosna. Jest w niej sporo ekscytacji, ale tylko pozytywnej. Rodzicom zaś może przypomnieć czasy, w których pisało się listy. Choć bardziej to się na nie odpowiedź i wypatrywało ich w skrzypce pocztowej. Można powiedzieć, że dzisiaj tak czeka na e-email czy sms, ale przyznacie chyba, że to jednak nie te same emocje.




A może tak spróbować z dzieckiem napisać list? Może do babci, wujka czy kuzynki? Nawet, jeśli dziecko nie umie pisać, to przecież może podyktować rodzicowi i samodzielnie ozdobić obrazkami. Do Mikołaja pewnie piszecie podobnie. Ale tylko ktoś bliski naprawdę dziecku odpowie. Wtedy będzie ono miało szansę poczuć te emocje. Czy to nie byłoby ciekawe zobaczyć, jak reaguję na odpowiedź?
Jeśli szukacie opowieści pełnej serdeczności, pozytywnych myśli i bohaterów, która będzie Was bawiła przez kilka wieczorów, to Pan Żyrafa i jego korespondencyjny przyjaciel sprawdzą się wyśmienicie. Polecamy!
Megumi Iwasa, „Z pozdrowieniami, Żyrafa”, ilustracje Jörg Mühle, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2020.