– Ale jak ziemniak może się nudzić?
– Bo tkwię tu z dzieckiem. Dzieci są nudne.
– Co ty pleciesz? Dzieciaki są fajne!
– Udowodnij.
Jakie słowa Waszego dziecka przyprawiają Was o ciarki? Stawiam, że u wielu z Was będzie to: „nudzę się”. I to nieważne, czy właśnie pokonaliście smoka, biegając po całym pokoju, czy może wypiliście herbatkę w towarzystwie misiów i lalek. Nieistotne, czy właśnie zdarliście gardło po przeczytaniu siedmiu książek, załzawiły Wam oczy przy ułożeniu piątych puzzli, czy może puchną Wam uszy po wysłuchaniu występu z użyciem tamburyna. Ważne, że pięć minut później dziecku się nudzi. A Wam opadają ręce. Mnie oczywiście też!
Choć to gardło wciąż obolałe, to jednak podsunę Wam książkę, która może będzie ratunkiem. Samo jej dziecko nie przeczyta, ale być może zakiełkują w jego głowie nowe pomysły. I to takie, które może zrealizować samodzielnie. Bo jego wyobraźnia nie zna granic, tylko ono nie zawsze pamięta, że może z niej korzystać.
Dziewczynka się nudzi. Przeokropnie. Nagle znajduje ziemniaka i przez chwilę jest nim zainteresowana, ale trzy sekundy później w sumie nie ma pomysłu, co z nim zrobić. Tymczasem okazuje się, że to nie jest zwykły ziemniak. To ziemniak, który… się nudzi! I wtedy zaczyna się cała przygoda.



Znudzony ziemniak jest bardzo marudny (zgadnijcie kogo wtedy przypomina?) i nie wierzy, że dziewczynka jest go w stanie rozbawić. No jak to tak? Ona? Ona przecież doskonale umie się bawić! Ma mnóstwo pomysłów. Rzuca nimi na prawo i lewo. Prezentuje, kombinuje, zachęca. A ziemniak nic! Niewzruszony. Dalej się nudzi. Komedia!
I tyle. Nic więcej Wam nie powiem. Znudzona dziewczynka i znudzony ziemniak – jak z tego można stworzyć historię? Można. I to jaką! Uśmiejecie się do łez. Zaskoczy Was to, jak z niewielu ilustracji i bardzo niewielu zdań można stworzyć opowieść o kreatywności i potędze wyobraźni. Zachwyci Was to, że niebywała prostota i oszczędność zastosowanych środków, może wywołać wachlarz tak wielu emocji.

Na początku zobaczycie znudzoną dziewczynkę – to Wam może podnieść ciśnienie, ale dziecko zaciekawi. Kiedy dziewczynka spotka ziemniaka, wszyscy będziecie zdziwieni. A kiedy ten ziemniak się odezwie, pojawią się pierwsze uśmiechy. Potem będziecie już bardzo sympatyzować z dziewczynką. Ona reprezentuje w tej historii wszystkich rodziców, którzy muszą przekonywać swoje dzieci, o tym, ile jest do zrobienia, ile możliwości zabawy, ile pomysłów i że ogranicza je tylko ich wyobraźnia.
Dziecko zaś będzie się śmiać do rozpuku. Bo nie ma co ukrywać, że wszystkie starania dziewczynki zestawione z marudnym, naburmuszonym ziemniakiem są bardzo zabawne. Dla dziecka i dla ziemniaka, bo dla dziewczynki już znacznie mniej.
Ta historia to pochwała kreatywności. To przypomnienie, że nie trzeba być otoczonym milionem zabawek. Wystarczą chęci i popuszczenie wodzy fantazji. To też przypomnienie dla rodziców, że dzieci potrzebują bliskości i dlatego trzeba spędzać z nimi czas, ale one muszą także mieć przestrzeń do tego, by bawić się samodzielnie. Podczas swobodnej zabawy, na własnych zasadach, we własnym świecie, dziecko najmocniej rozwija swoją kreatywność. To prawda, że czasem będzie z tego bałagan, zaginione przybory kuchenne i trochę hałasu, ale to wtedy dziecko jest panem sytuacji.



Dzieci często mówią: „nudzę się”. Moje również. Więc wcielam się nieustannie w rolę dziewczynki, która podaje milion propozycji. Z tego miliona, którąś w końcu wybiorą. Ale to ważne, by pokazać im, że jest wiele możliwości, podsunąć im pomysły, które mogą modyfikować według własnego uznania lub które je zainspirują. Chodzi o to, by nie rzucać od razu wszystkiego, by organizować im zabawę lub bawić się z nimi. Jest czas na zabawę z rodzicem – bardzo ważny i trzeba pilnować, by się regularnie pojawiał. Ale musi być też czas, w który dziecko bawi się samo, zatapia w swoje światy i tworzy.
Jeśli dziecko nie potrafi bawić się samo, to rodzice powinni się przyglądnąć najpierw swoim działaniom. Czy zbyt często nie organizują dziecku czasu według własnych zasad? Czy ono nie jest przyzwyczajone do tego, że ktoś mówi, co i jak ma robić (nawet w zabawie)? Czy nie ma podanego wszystkiego na tacy? Czy nie jest za bardzo ograniczane, bo wybrudzi, bo hałasuje? Czy jego wolny czas nie jest wypełniony siedzeniem przez ekranem?
To nie jest wcale żaden mit, że dziecku wystarczy do zabawy patyk. Wystarczy – o ile dziecko jest przyzwyczajone do tego, że może poszukiwać, sprawdzać, kombinować, kreować. Jeśli w jego zabawie zawsze uczestniczy dorosły, jeśli daje mu gotowe rozwiązania, to dziecko nie nauczy się samodzielnego organizowania sobie czasu. Ani teraz, ani w przeszłości.


I na koniec jeszcze chciałam powiedzieć, że jest to lektura, w której dziewczynka nie jest tylko księżniczką. Jest dzieckiem, które bawi się po swojemu. Kiedy chce być baletnicą, to tańczy, kiedy chce być rycerką, to walczy. Nic jej nie ogranicza. Jeśli więc poszukujecie dla swoich dzieci książek, które są dalekie od stereotypów, od narzucania roli według płci, to ta pozycja jest idealna.
Prosta forma, dużo treści. Wiele emocji i mnóstwo śmiechu. Świetna książka do tego, by przypomnieć dziecku, że może dużo więcej niż mu się wydaje i wystarczy, by uruchomiło wyobraźnię, a ona go poniesie.
Michael Ian Black, „Nudzę się”, ilustracje Debbie Ridpath Ohi, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2022.
Brzmi świetnie, dziękuję za polecenie.
PolubieniePolubienie
Dziękuję. Ciszę się bardzo. Zapraszam po więcej 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba