Czytanie książek to ogromna przyjemność. Dorośli to wiedzą (choć nie wszyscy), ale żeby wiedziało to dziecko, to właśnie rodzice muszą się postarać by tak było. Na szczęście rynek wydawniczy aż puchnie od ciekawych propozycji. Nawet takich dla najmłodszych smyków, które nie wysiedzą przy książkę dłużej niż pięć minut.
Przedstawiam Wam dzisiaj książkę, która mamy tak długo, że już ledwo się trzyma i skrzypi w zawiasach. Sebastian (starszy synek, który obecnie ma dziewięć lat) dostał ją jakoś w okolicach pierwszych urodzin. Służyła długo jemu, a potem maltretował ją Tymek (obecnie czteroletni). Chłopcy już o niej zapomnieli, ale ja nigdy nie zapomnę godzin, które z nią wspólnie spędziliśmy.
„Pora na potwora” to książka interaktywna. Służy do zabawy, poznawania liter i oswajania dziecka z książką. Do przyzwyczajania go, że to może być bardzo ciekawy i zabawny moment każdego dnia. W przypadku obu moich synów spełniła swoje zadanie doskonale.
W jakim wieku ją wprowadzić skoro są tam jakieś litery do odczytania? Chodzi właśnie o to, że nie ma to znaczenia. Książka ma kartonowe strony. Każdą z nich podzielono na trzy osobne części, którymi można niezależnie ruszać. Po jednej stronie znajdują się pojedyncze litery, po drugiej ilustracje fragmentów ciał zwierząt.
Zabawa polega na układaniu, tworzeniu i odczytywaniu. I można ją podzielić na etapy w zależności od wieku małego czytelnika. Jeśli to jest maluszek, to wystarczy by mógł sobie swobodnie manipulować stronami. Troszkę większe dziecko może potraktować książkę jak układankę i starać się ułożyć obrazki poszczególnych zwierząt. Jeśli mu się to uda, rodzic odczyta powstały podpis. Z kolei starsze przedszkolaki mogą się bawić w układanie prostych (trzyliterowych) wyrazów. Oczywiście obrazki i kolory liter są podpowiedzią, ale to przecież tylko początki. Przygotowanie do nauki czytania. Poznawanie kształtów liter i próba ich odczytania. Kojarzenie znaku z dźwiękiem, a nie właściwa nauka czytania.



Przyznacie jednak, że jedna książka daje wiele możliwości. Szczególnie, że wszystkie dzieci lubią po prostu układać przedziwne stwory. Wiadomo – nic tak nie śmieszy, jak zwierz z głową zamiast pupy.
To dość niepozorna książka. Można ja wziąć do ręki, przeglądnąć i zadać sobie pytania „a co my będziemy z tym robić?”, po czym odłożyć na półkę. Zachęcam jednak, by dać jej szansę. Przetestowaliśmy i z czystym sumieniem polecamy już najmłodszym dzieciom.
Aleksandra i Daniel Mizielińscy, „Pora na potwora”, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2013.