Księgi Mroku

Claire nawet nie próbowała się tłumaczyć. W swoich ostatnich słowach zapewniła tylko Nataszę, że nie miałam z tym nic wspólnego.

Pamiętacie swój pierwszy horror? Lubicie je oglądać lub czytać? Ja nie przepadam – szukam w filmach i książkach czegoś innego. Lubię napięcie i nawet straszne filmy są w porządku, o ile krew nie leje się strumieniem, a sceny nie są nakręcane wyłącznie po to, by pokazać wnętrzności ofiary. Ale ponieważ wcale mi się nie chce sprawdzać czy tak jest, czy nie, to po prostu taką rozrywkę omijam. Mam jednak w domu dwóch synów, więc chyba czas nieco się rozeznać w temacie.

Z tego właśnie powodu sięgnęłam po „Księgi Mroku”. Od razu zaznaczam, że jest to pierwsza na tym blogu książka, której jeszcze nie poznali moi chłopcy. Czytałam ją na razie sama, więc opinia o niej jest tylko moja.

Pewnego dnia Aleks postanawia zniszczyć zeszyty, w których spisuje swoje opowiadania. To zbiór napisanych przez niego strasznych historii. W wyniku zbiegu okoliczności Aleks trafia jednak do magicznego mieszkania. Ale nie magicznego w stylu fruwających wróżek, zaklęć ułatwiających życie i fantastycznych stworzeń. Trafia do mieszkania, którego właścicielką jest zła czarownica Natasza. Zła do szpiku kości. Aleks szybko się przekonuje, że został wciągnięty w pułapkę i musi być posłuszny, bo inaczej spotka go kara. Jaka? Wcześniej mieszkały tu inne dzieci. Teraz ich już nie ma…

Natasza ma swoje tajemnice. Mieszkanie ma swoje tajemnice. Nawet kot ma swoje tajemnice. Wszystko jest dziwne i nieznane, a tym samym przerażające. Aleks ma jednak coś, czego Natasza potrzebuje. Dlatego ściągnęła go do swojego mieszkania. To talent Aleksa, do opowiadania strasznych historii.

Okazuje się także, że w mieszkaniu jest jeszcze inny więzień – dziewczynka o imieniu Jasmin. Ona też pełni ważna rolę i jest Nataszy potrzebna. Aleks widzi jednak, że dziewczyna jest smutna, wystraszona i chyba przebywa tutaj już od dawna.

Oczywiście głównym celem tej dwójki jest przeżycie i ucieczka. A może ucieczka i przeżycie? Ale żeby to zrobić muszą pokonać swoje lęki, spróbować zrozumieć mieszkanie i Nataszę, i współdziałać. Nie jest to jednak łatwe, kiedy wciąż towarzyszy im strach o własne życie, a dodatkowo ciążą im wspomnienia i doświadczenia.

Ta baśniowa opowieść łączy w sobie elementy grozy, tajemniczości, niepewności. Czytelnik może się bać razem z bohaterami, ale wszystko pozostaje w domyśle. Nie ma tu krwawych scen, ale pozostaje podskórna obawa, o to co za chwilę może się wydarzyć. Są oczywiście niespodziewane zwroty akcji, nieszczęśliwe wypadki, przeszkody, na które natrafiają bohaterowie, czyli dużo akcji. Każde spotkanie z czarownicą to sceny, w których można poczuć napięcie i obawę o Jasmin i Aleksa.

Ale ta historia ma też drugie dno. Aleks znalazł się w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie, bo właśnie walczył ze swoimi demonami. Czuje, że jest inny. Koledzy i nauczyciele nie akceptują jego dziwnego upodobania do horrorów. Chłopiec chciałby przez chwilę czuć się częścią grupy. Chciałby, żeby ludzie przestali patrzeć na niego jak na dziwadło.

W mieszakniu Nataszy zaczyna doceniać swój talent. Zaczyna rozumieć, że to jest coś, co sprawia, że jest wyjątkowy. Ma dar do opowiadania, a na świecie znajdzie się mnóstwo osób, które z radością będą jego odbiorcami. Jego bogata wyobraźnia ratuje mu życie. Dzięki temu Aleks uświadamia sobie, że nie musi wcale dopasowywać się do innych. Ważne, by żył w zgodzie ze sobą.

Ta historia skierowana jest do dzieci powyżej 10 roku życia. Pamiętajcie jednak, że to zawsze są umowne liczby. Wszystko zależy od dojrzałości, wrażliwości i rozczytania konkretnego dziecka. Nie każde lubi się bać. Jeśli jednak zastanawiacie się, czy to nie jest zbyt straszne i zbyt krwawe, to uspokajam – nie jest. To chyba bardziej thriller, chociaż są momenty, w których Aleks czyta swoje opowiadania i te naprawdę są trochę przerażające. W nich jest najwięcej grozy i śmierci. Choć także bez krawawych opisów.

Uważam, że to dobra książka, do tego by łagodnie wprowadzić dzieci w świat mroku i grozy. Pokazać im nowy gatunek. Zdecydowanie dla uczniów, którzy już samodzielnie i dobrze czytają. Ale na pewno zaletą dla nich będzie to, że sceny szybko się zmieniają, jest dużo akcji, nie ma zbyt wielu opisów, ani przeciągających się rozmyślań bohaterów. Jeśli Wasze dzieci jeszcze nie czytają, to, moim zdaniem, jest na nią za wcześnie.

J.A. White, „Księgi mroku”, Wydawnictwo Babaryba, Warszawa 2021.

Dodaj komentarz