Podróż

O nie!
– Nie wolno wam przekraczać granicy! Wracajcie do siebie! – krzyczy wściekły strażnik.
Nie mamy dokąd iść i jesteśmy już bardzo zmęczeni.

Lawina pytań i wątpliwości po przeczytaniu książki wiele o niej mówi. Jeśli myśli wciąż do niej uciekają, jeśli zastanawiasz się, szukasz odpowiedzi, to znaczy, że książka była dobra. Książki, które pozostają z tobą na dłużej i nie dają o sobie zapomnieć są najcenniejsze, bo rozwijają, uczą, poszerzają horyzonty. I można takie znaleźć także w literaturze dla dzieci.

Podróż to powieść graficzna z niewielką ilością tekstu. Niewielką, ale bardzo ważną. Jednak, poza samymi wydarzeniami, przede wszystkim przekazuje uczucia i emocje. One spływają z każdej strony, otulają, wywołują niepokój i pytania.

Zacznę od tego, że ta książka skierowana jest do starszych dzieci. Takich, które już rozpoczęły naukę w szkole. Które są gotowe (o ile kiedykolwiek człowiek jest na to gotowy), by rozmawiać o stracie, tęsknocie, smutku, strachu, który jest bardzo realny. Nie o potworach z szafy, tylko o tym, co może spotkać człowieka w dzisiejszym świecie.

W jakimś kraju, nad morzem, żyje szczęśliwa rodzina. Ale pewnego dnia w kraju wybucha wojna i życie rodziny całkowicie się zmienia. Rozsypuje na kawałki. Na początek wojna zabiera tatę. Później odbiera wszystko po kolei. Mama z dziećmi rozpoczynają ucieczkę. Z każdym kolejnym przebytym kilometrem ich dobytek się kurczy, a jedyną pociechą jest to, że są razem. Na swojej drodze spotykają wiele trudności, niebezpieczeństw, które pokonują dzięki niezwykłej sile mamy, a czasem dzięki pomocy innych.

Nie piszę jak ta historia się kończy, bo… się nie kończy. Otwarte zakończenie pozwala przypuszczać, mieć nadzieję, ale nie daje odpowiedzi. Nie daje pocieszenia, nie ma happy endu, jest tylko niepewność. I to jeden z wielu niesamowitych akcentów tej książki. Coś, na co dzieci, po latach czytania wesołych szczęśliwych historii, mogą nie być gotowe. Ale też coś, od czego nie powinny stronić.

Podróż inspirowana jest opowieściami dzieci z obozu dla uchodźców we Włoszech. Autorka wysłuchała ich i stworzyła uniwersalną historię podróży uchodźców, widzianą oczami dzieci. Chwyta za serce, bo wiadomym jest, że te historie są prawdziwe, a dodatkowo dlatego, że wciąż się wydarzają… Nieustannie, w różnych zakątkach świata.

Ilustracje to oczywiście moc tej książki. Są niezwykłe. Mroczne, przepełnione smutkiem i strachem. Początkowo bogate w więcej szczegółów i kolorów, z czasem coraz bardziej ubogie, ciemne. Widać w nich jak mija czas, jak wiele ta rodzina musi zostawić za sobą. Pokazują, że każdy nowy, niespotykany element na ich drodze jest przerażający. Szczególnie z perspektywy dziecka.

Narratorem opowieści jest jedno z rodzeństwa i to ono prowadzi nas przez swoje obserwacje i wrażenia. Nie snuje domyślań, nie rozwodzi się nad każdym uczuciem – stwierdza fakty, ale prostymi słowami chwyta za serce. Nie ukrywam, że dla Sebastiana (który w tej chwili ma już 9 lat) to było bardzo trudne. Uświadomienie sobie, że ta historia przytrafia się dziecku takiemu jak on spowodowała, że od jakiegoś czasu ten temat cały czas wypływa w naszych rozmowach. Podskórnie przeraża go to, że sam mógłby się znaleźć w takiej sytuacji i nie wie jak by sobie z nią poradził. Dociera do niego to, że nie można się na to przygotować, nie można tego zaplanować i wszystko jest niewiadomą.

Mamy też mamę. Ona jest motorem napędowym tej historii. Walczy jak lwica o swoje dzieci. Walczy o to, by byli bezpieczni, by znaleźli swoje miejsce na Ziemi, by mogli być razem. Zachowuje zimną krew, daje dzieciom nadzieję, otacza je troską, opieką, jest dla nich oparciem. Jest dla nich teraz całym światem. Obojgiem rodziców, domem, który stracili, krajem, którego nie mają. Na zewnątrz silna, a w środku roztrzaskana na kawałki. I ta ilustracja powoduje, że ja też płaczę. Nie da się obok niej przejść bez emocji.

W Podróży znajdziecie wątki, o których słyszeliście w wiadomościach, ale w tej historii one jeszcze bardziej poruszają. Podróżowanie w ukryciu, pozbywanie się swoich rzeczy (które są teraz tylko balastem), przedzieranie przez leśne gęstwiny, wielodniowe rejsy przepełnionymi łodziami i granice. Mury, czy kolczaste druty – to nie ma znaczenia. Stoją i zagradzają drogę ucieczki ludziom, którzy nie mają się gdzie podziać. Ludziom, którzy, jak się wydaje, stracili już wszystko, a tymczasem na granicach odbierana jest im także ostatnia nadzieja i szacunek. Dzieciom, które nie mają nic poza strachem. Matkom i ojcom, których jedynym celem jest bezpieczeństwo ich dzieci.

Myślę, że już teraz wiecie, dlaczego po tę książkę mogą siegnąć dopiero dzieci w odpowiednim wieku. Nie zmierzam tu wyznaczać jakieś granicy, po prostu musicie ocenić, czy dla waszego dziecka jest to już odpowiedni czas. A przede wszystkim nie mogą jej czytać same. To znaczy – mogą przeczytać ją samodzielnie, ale nie mogą jej potem odłożyć na półkę bez żadnej rozmowy z rodzicem. Nawet jeśli na początku tylko będą chciały dopytać o szczegóły, to nie wierzę, że wraz z upływem czasu nie zacznie do ich świadomości docierać ogrom nieszczęścia, o którym przeczytały. Wtedy powinniście być obok gotowi na trudne pytania. Jeśli czujecie, że nie dacie rady, nie dawajcie jej jeszcze dziecku.

Podróż to historia, która otwiera oczy, uwrażliwia, wzbudza niepokój, wywołuje pytania i miażdży serce. I w dzisiejszym świecie jest pozycją obowiązkową.

Francesca Sanna, „Podróż”, wydawnictwo Kultura Gniewu – Krótkie Gatki, Warszawa 2016.

Dodaj komentarz