– No to możesz przestać szukać.
– ???
– Jeżeli mama nie wie, gdzie to jest, to znaczy, że przepadło na zawsze.
Dzieciństwo to czas zabawy. Oczywiście to także czas rozwoju, poznawania, budowania poczucia własnej wartości, nawiązywania przyjaźni, uczenia się komunikacji… można wymieniać bez końca. Ale to wszystko wiedzą rodzice. Dla dzieci to czas zabawy. I to najlepiej z rodzeństwem lub kolegami. Na placu zabaw uczymy się mnóstwa rzeczy, ale po latach w naszych głowach pozostają po prostu wspomnienia dobrej zabawy, śmiechu, przygód, a czasem kłótni.
Być może idealizujemy trochę ten czas, w którym nam przyszło dorastać. Demonizujemy też dzisiejszy świat technologii, która odbiera naszym dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Ale prawda jest taka, że to my za to odpowiadamy. My powinnismy zadbać o to, by pokazać dzieciom jakie są możliwości, jak można spędzać czas na polu (tak „na polu” – to mój lokalny patriotyzm) i bawić się wspólnie z innymi dziećmi.
Takie właśnie natchnione myśli naszły mnie po kolejnym przeczytaniu komiksów z serii Wojtek i Rudy Piotra Hołoda. Te, cieniutkie i niepozorne, komiksy niosą ze sobą całą masę radości. Synek wałkuje je w kółko (pewnie już nawet nie czyta, bo zna na pamięć), a i ja lubię do nich zaglądać i czytać na wyrywki. Właśnie dlatego, że te krótkie historyjki przywołują mnóstwo wspomnień.
Wojtek i Rudy to dwóch kumpli, którzy bardzo się od siebie różnią, ale uwielbiają spędzać ze sobą czas. Może właśnie dzięki tym różnicom tak dobrze się dogadują. Uzupełniają się. Ostatecznie są jednak dziećmi z podobnymi potrzebami i dlatego czas, który spędzają razem nigdy nie jest nudny. O przygodach jakie mają najlepiej przeczytajcie sami.

Jak już wspomniałam, te historie wywołują wiele wspomnień. No ale komiks jest jednak dla dzieci, więc dlaczego im warto go podsunąć? Dlatego, że jest o nich. To nie są wydumane opowieści z morałem. To sytuacje z życia ucznia szkoły podstawowej. Dziecka, które zmaga się z zadaniami domowymi, nauką, potrzebą ruchu, kontaktu z kolegami, chwilą przy komputerze, obowiązkami. To też świat opowiedziany bardziej z perspektywy chłopców, którzy nie do końca rozumieją dziewczyny. Ale nie stronią od nich, mają koleżanki, z którymi dobrze się rozumieją.
Komiks składa się z wielu, jedno lub dwustronnicowych, „scenek z życia”. Widzimy w nich jak dzieci radzą sobie w sprawach szkolnych, jak spędzają czas na podwórku, o czym lubią rozmawiać, jakie mają rozterki. W wielu historyjkach ukazana jest dziecięca wyobraźnia. Sny, tematy zabaw i gier przedstawione w malowniczy sposób wspaniale ukazują, że dzieci całkowicie zatracają się w zabawie. Ich otoczenie wtedy się zmienia. Widzą coś, czego my nie jesteśmy w stanie dostrzec. Przenoszą się do swoich światów i cudowne jest to, że mogą to robić razem z kolegami. Dogadują się bez żadnych barier, niezależnie od swoich predyspozycji, po prostu wymyślają zabawę i w nią wchodzą.
Nie wiem na ile to był zamysł autora, a na ile po prostu „tak wyszło”, ale postaci są tak skonstruowane, że widać ich indywidualne cechy, a mimo wszystko mnóstwo podobieństw między nimi. Bo w końcu oboje są chłopcami w podobnym wieku, więc siłą rzeczy ich doświadczenia są podobne. Dodatkowo są w szczególnym wieku. Z jednej strony są już uczniami, którzy mają swoje obowiązki, są u progu dorastania i starają się radzić sobie z emocjami oraz kontaktami z płcią przeciwną. Jednocześnie są to po prostu dzieciaki, które zatapiają się świecie fantazji, muszą się wyszaleć, kombinują, mają coraz dziwniejsze pomysły i szukają sposobów na świetną zabawę.
Dlatego myślę, że jest to wspaniały komiks dla dzieci w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Dobrze oddaje codzienność dzieci w tym wieku. Myślę, że młodzi czytelnicy spokojnie mogą się identyfikować z bohaterami. Dużym plusem jest to, że autor nie przesadził, ani w ryzykowanych pomysłach, ani w języku. Nie próbował na siłę wciskać w usta dzieci „wyluzowanych tesktów” po to, żeby bardziej rozbawić. Bohaterowie mówią do siebie normalnie i jest to zabawne.

I jeszcze wspomnę o tym, że Wojtek i Rudy nie siedzą przez komputerami i telefonami cały czas. Owszem, nie stronią od nich, ale ma się wrażenie, że korzystają z nich mądrze, bez przesady. Mam poczucie, że są chłopcami, którzy mają czas i energię na to, by spróbować różnych aktywności. Podoba mi się, że autor nie pokazał ich jako dzieciaków dyskutujących jedynie o grach, ani nie próbował przedstawić wyidealizowanego świata, w którym dzieci w ogóle nie mają kontaktu z technologią. Stanął gdzieś po środku i dzięku temu ta historie wydają się tak prawdziwe.
Komiksy to wspaniała zabawa. Ten w dodatku jest miłym akcentem dla rodziców. I oczywiście, jak zawsze, polecam go do pierwszych prób samodzielnego czytania.
Piotr Hołod, „Wojtek i Rudy. W tarapatach”; „Wojtek i Rudy. Afera za aferą”, Wydawnictwo Egmont, Poznań 2016, 2018.





